Broń nie była dzisiaj naładowana.
03 listopada 2018; 16:10 - tkuc32 Komentarzy: 2W spotkaniu 15. kolejki III ligi grupy I Kaczkan Huragan Morąg rozgromił na własnym boisku Broń Radom 4:0 (2:0).
Przed sobotnim spotkaniem trener Czesław Żukowski miał spore kłopoty kadrowe. Jak informowaliśmy w zapowiedzi, za kartki musiał pauzować Patryk Rosoliński, natomiast w meczu pucharowym z Arką urazu kolana doznał Arek Mroczkowski. Jakby tego było mało przed meczem rozchorował się Mateusz Jajkowski. Trener morążan nie miał więc wyjścia i na bokach defensywy zagrało dwóch młodzieżowców: Jakub Stankiewicz i Adam Paliwoda.
Mecz nie zaczął się po myśli morążan, którzy pamięcią byli chyba jeszcze na meczu z Arką. Już w 3. minucie po stracie Darka Boczko rajd przeprowadza Adam Imiela, wpada w pole karne morążan i mając przed sobą tylko Mateusza Lawrenca fatalnie pudłuje. W 7. minucie kibice Kaczkana Huraganu zamarli bowiem w polu karnym upadł zawodnik gości Dominik Leśniewski, gwizdek arbitra jednak milczał. W 8. minucie po dośrodkowaniu Adama Paliwody mogło być groźnie w polu karnym gości ale Boczko zamiast zdecydować się na strzał próbował przyjmować piłkę i obrońcy Broni zażegnali niebezpieczeństwo. W 10. minucie błąd przy wyprowadzaniu piłki popełnił Paweł Galik i Leśniewski pognał prawą stroną, dośrodkowanie pomocnika gości trafia do Czarneckiego, który na nasze szczęście z piątego metra przenosi piłkę nad poprzeczką. W 12. minucie dość nieoczekiwany strzał Darka Boczko z 25. metrów ale piłka przeszła dobry metr obok bramki Młodzińskiego. W 17. minucie kolejna bramkowa akcja gości, tym razem prostą stratę zaliczył Rafał Maciążek i tylko cudem nie straciliśmy bramki. Goście trzykrotnie próbowali pokonać Lawrenca ale nasz bramkarz do spółki z obrońcami i przy odrobinie szczęścia nie dali się pokonać. W 24. i 30. minucie mieliśmy nadzieje, że chociaż z rzutów wolnych uda nam się coś strzelić ale za pierwszym razem Piotr Łysiak uderza w mur a za drugim razem po dośrodkowaniu w pole karne Adam Paliwoda niecelnie główkuje. W 34. minucie niefrasobliwie grający w tym meczu morążanie notują kolejną stratę i Leśniewski dochodzi do sytuacji „sam na sam” z naszym bramkarzem. Trzeba przyznać, że Lawrenc pokazał prawdziwą klasę w tej akcji i tylko w wiadomy sobie sposób obronił strzał nogami. Bramka dla gości wisiała w powietrzu jednak kolejny raz sprawdziło się piłkarskie porzekadło, że niewykorzystane akcje potrafią się zemścić. W 37. minucie goście po raz pierwszy poznali prawdziwość tego porzekadła, niewidoczny do tej pory Rafał Kruczkowski przebojem przedarł się lewą stroną i oddał z narożnika pola karnego fenomenalny strzał w długi róg, Młodziński był bez szans. Cztery minuty później Augusto wpada w pole karne gości i zagrywa do Piotrka Łysiaka, który znajduje się mniej więcej w tym samym miejscu co Rafał Kruczkowski kilka minut wcześniej. Oglądamy chyba jeszcze bardziej precyzyjny strzał i piłka zrywa pajęczynę bramki gości. Można by powiedzieć, że szczęście uśmiechnęło się do słabo grających morążan ale jak sobie przypomnimy były w tym sezonie mecze, w których to morążanie ładnie grali a przeciwnik strzelał bramki. Goście wyjątkowo nie mieli w sobotę szczęścia, w 44. minucie w wydawało się w niegroźnej sytuacji strzela Przemysław Wicik i piłka trafia w słupek naszej bramki. Kolejny raz to morążanom dopisało szczęście.
Druga połowa rozpoczyna się w wymarzony sposób dla naszej drużyny. W 48. minucie przy linii końcowej faulowany jest Paweł Galik. Po rzucie wolnym morążan goście nie potrafili wyekspediować piłki poza pole karne i zupełnie niepilnowany Igor Biedrzycki podwyższa na 3-0. W 55. minucie groźny strzał oddał Tomasz ale Młodziński końcówkami palców broni strzał naszego pomocnika. W 59. minucie kolejny raz zakotłowało się pod naszą bramką ale piłka po strzale Imieli jak zaczarowana przeszła obok słupka. Trzeba przyznać, że ilością akcji bramkowych z dzisiejszego meczu można by obdzielić kilka spotkań. Ale to nie koniec emocji. W 68. minucie Augusto strzelał (albo podawał) po długim rogu i minimalnie do piłki spóźnił się Kruczkowski. W 73. minucie morążanie kolejny raz strzelają bramkę, można powiedzieć z niczego. W niegroźnej sytuacji Paweł Galik dostaje w polu karnym piłkę na głowę i mocnym strzałem, pokonuje czwarty raz w tym meczu Młodzińskiego. To był już prawdziwy nokaut chociaż trzeba przyznać, że radomianie dążyli do strzelenia honorowej bramki. W 79. minucie Imiela strzela z bliskiej odległości z głowy i kolejny raz kapitalnie broni Lawrenc. Od 82. minuty morążanie musieli sobie radzić w dziesięciu bowiem drugą żółtą kartkę w meczu otrzymał Igor Biedrzycki. I w 90. minucie wydawało się, że goście w końcu strzelą bramkę ale nawet w tej sytuacji Maciążek w ostatniej chwili wybija piłkę zmierzającą do naszej bramki. Sędzia doliczył do regulaminowego czasu gry aż sześć minut, jednak mimo prób z obu stron wynik już nie uległ zmianie.
Cieszymy się ze zwycięstwa ale jednocześnie martwimy się kolejnymi absencjami w naszym zespole. W najbliższy piątek zagramy na Konwiktorskiej z Polonią bez Pawła Galika i Igora Biedrzyckiego. Otrzymali oni w dzisiejszym meczu czwarte żółte kartki. Na pocieszenie trzeba dodać, że do składu powrócą Mateusz Jajkowski i Patryk Rosoliński.
Kaczkan Huragan Morąg – Broń Radom 4:0 (2:0)
Bramki: 1:0 Kruczkowski (37’), 2:0 Łysiak (41’), 3:0 Biedrzycki (48’) 4:0 Galik (73’).
Kaczkan Huragan: Lawrenc – Paliwoda, Maciążek, Biedrzycki, Stankiewicz – Kruczkowski (76’ Grzybowski), Michałowski, Łysiak, Galik (75' Bartkowski), Boczko (29’ Tomasz) – Augusto (84’ Romejko).
Broń: Młodziński – Góźdź (46’ Nowosielski), Gorczyca, Kventsar, Wicik, Leśniewski (67’ Stefański), Czarnota (46’ Pietralski), Imiela (75’ Winiarski), Paterek, Więcek, Czarnecki.
Żółte kartki: Boczko, Biedrzycki, Galik, Romejko – Góźdź, Czarnecki, Gorczyca.
Czerwona Kartka: Biedrzycki (82’ za dwie żółte).
Podziel się z innymi: | |
Facebook - Lubię To: |
|