Ogromne problemy Concordii Elbląg
22 lutego 2017; 16:57 - tkuc32 Komentarzy: 1Concordia Elbląg może przestać istnieć. Prezes klubu w wyniku podejrzewanego oszustwa zawodników i trenera ponosi poważne konsekwencje. – Niech ten przypadek będzie przestrogą dla innych klubów – ostrzega Mirosław Pelc.
Rok 2013. Do Mirosława Pelca, prezesa ówczesnego drugoligowca, zgłasza się przedstawiciel firmy DERS Group, obiecując znalezienie inwestora, który wniesie klub na zupełnie inny poziom. W tym czasie Concordię miał prowadzić zaproponowany przez grupę hiszpański trener, a w jego zespole występować pięciu zawodników z Półwyspu Iberyjskiego. Niestety, w Concordii uwierzono w złote góry naobiecywane przez DERS Group. Klub zawarł z nimi umowę, że w przypadku znalezienia sponsorów, zawodnicy zostaną na dłużej, a współpraca będzie zacieśniona. Ale była też klauzula, z której wynikało, że w przypadku nieznalezienia sponsora, umowy zostaną rozwiązane, co się faktycznie stało. Hiszpanie mieli zarabiać po 500 zł, trener 1500. Nieoficjalnie mówiło się, że w Concordii zainwestować miał... producent afrykańskiego piwa. Sponsora jednak nie znaleziono, umowy rozwiązano, z przybyszami się pożegnano i wydawało się, że wszystko jest załatwione.
Bo nie znają angielskiego...
Niestety dla Concordii – nie było. – Hiszpanie w odstępie kilku miesięcy wysłali do organów FIFA donosy. Wynikało z nich, że mieli dostawać znacznie więcej, nawet 3000 zł miesięcznie – mówią nam prawnicy Kancelarii Prawa Sportowego Lex Sport, którzy zajmują się sprawą. Żądania Hiszpanów mogą sprawić, że klub z Elbląga zbankrutuje. – Każdy zawodnik domaga się kilkunastu tysięcy złotych. Biorąc pod uwagę roszczenia, koszty postępowania, odwołań, itp., klub może stracić nawet 120 tys. złotych. To tyle, ile wynosi roczna dotacja od miasta, czyli praktycznie roczny budżet – tłumaczy Artur Fal, prawnik reprezentujący prezesa Pelca. FIFA już ukarała klub trzema ujemnymi punktami, co może mieć duże znaczenie w walce o utrzymanie w III lidze. FIFA wysyłała Concordii prośby o ustosunkowanie się do zarzutów Hiszpanów, ale w klubie nikt dobrze nie władał angielskim, nie znał prawa na tyle, by się odnieść do oskarżeń, więc sprawy nie ruszano, co światowa federacja uznała za... przyznanie się do winy.
Uspokojony właściciel
Po kolejnych pismach prezes postanowił jednak interweniować w PZPN, który również posiadał kopie kontraktów Hiszpanów. W związku powiedziano mu, że się tym zajmą i by się nie martwił. Uspokojony właściciel postanowił czekać. Co dziwne, zarówno klub, jak i FIFA dysponują oryginałami kontraktów. Z umów, które Concordia wysłała do FIFA i PZPN po ich podpisaniu, wynikało, że klub powinien płacić piłkarzom po 500 złotych.
„Dążymy do doskonałości, przejrzystości i uczciwości we wszystkim, co robimy” – to część misji, jaka widnieje na oficjalnej stronie FIFA poświęconej kontroli transferów (system TMS). Dokładnością według międzynarodowego związku nie jest więc porównanie oryginalnego kontraktu przesłanego przez klub z umową wysłaną przez hiszpańskiego zawodnika występującego wtedy na trzecim szczeblu rozgrywkowym w Polsce. PZPN po otrzymaniu informacji od Concordii skupił się na przekazywaniu klubowi dokumentów od FIFA. – Nie reprezentujemy polskich klubów przed FIFA w tego typu sprawach. Zawsze służymy pomocą, radą, przekazujemy dokumenty, ale bronić muszą się sami – mówi Łukasz Wachowski, dyrektor Departamentu Rozgrywek Krajowych PZPN.
Zdemolowany słoń
Prezes Pelc od kilku lat chętnie sięgał po egzotycznych zawodników. Przez Concordię przewinęło się kilku Japończyków, Brazylijczyków, Szwedów, byli tam nawet piłkarze z Australii. Gdyby zawodnicy zatrudnieni przez klub z Elbląga byli Polakami, wówczas sprawa nie trafiłaby do FIFA. Takie konflikty są rozwiązywane w ramach PZPN. Jeśli do gry wchodzą obcokrajowcy, wtedy nad wszystkim nadzór sprawuje światowa federacja. – Concordia podjęła pewne ryzyko. Zatrudniła obcokrajowców i miała do tego pełne prawo. Ale gdyby chodziło o polskich zawodników, wówczas sprawa w ogóle nie znalazłaby się w FIFA. Zajęłyby się nią organy krajowe, gdzie postępowanie jest zwolnione z opłat. W przypadku obcokrajowców, FIFA narzuca arbitraż przed Izbą ds. Rozwiązywania Sporów – mówi Wachowski.
Mirosław Pelc to pasjonat futbolu. W wieku 17 lat w zdominowanym przez Olimpię Elblągu założył niewielką, ale ambitną Concordię, którą prowadzi już od 31 lat. W klubie nigdy się nie przelewało, utrzymywany jest głównie przez miasto oraz fabrykę mebli Pelca. – Kocham to, co robię. Gdyby mi to wszystko zabrano, budowałbym ten klub od zera – zapewnia prezes. Niestety, wiele wskazuje na to, że już wkrótce może się o tym przekonać. Concordia padła ofiarą piłkarzy, którzy domagają się od klubu wielotysięcznych wynagrodzeń. Problem w tym, że po ich stronie stoi FIFA.
Tuż obok wejścia na niewielki stadion Concordii stoi dwumetrowy słoń – symbol fabryki mebli Pelca i klubu. – Nie mamy szczęścia. Jakiś czas temu wdarli się tu kibice Olimpii i zdemolowali naszego słonika. To jednak nic w porównaniu do tego, co spotkało nas z tymi Hiszpanami. Przez nich możemy zaczynać od B-klasy, nie mówiąc już o złej opinii, jaka krąży o nas po regionie – żalą się w klubie. Elblążanie wyszli z założenia, że zachowując się fair wobec innych, zostanie się potraktowanym w ten sam sposób. Tak jednak nie było.
Łukasz Wachowski (dyrektor Departamentu Rozgrywek Krajowych PZPN): Prokuratura zadecyduje
PZPN w pełni popiera działania klubu prowadzone wspólnie z policją i prokuraturą. To my zasugerowaliśmy klubowi podjęcie takich kroków. Mamy kontakt z prowadzącymi to postępowanie i otrzymali oni od nas wszelkie potrzebne materiały. Oczywiście nie podejmujemy się merytorycznej oceny kto w tym sporze ma rację. Liczę na to, że FIFA po otrzymaniu dokumentów od prokuratury odstąpi od wymierzania kary. Wówczas zastanowimy się jak rozwiązać sprawę odjętych punktów. Wszystko jest w rękach prokuratury.
źródło: Przegląd Sportowy
Podziel się z innymi: | |
Facebook - Lubię To: |
|